W poszukiwaniach Atlantydy
Znacie legendę o Atlantydzie? Datuje się ją już na czasy greckiego filozofa Platona. To ten, który powiedział „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się na wojnę”. Filozof miał również wiele do powiedzenia na temat samej Atlantydy. 2 400 lat temu twierdził on, że była to wyspa, która leżała „poza Słupami Herkulesa”. Obecnie miejsce to jest znane jako Cieśnina Gibraltarska. Mieszkańcami wyspy mieli być wielcy i potężni ludzi, których zabiło trzęsienie ziemi datowane na 9600 rok przed naszą erą. Nie tylko zamieszkujący wyspę mieli paść ofiarą sił natury. Stało się tak również z samą Atlantydą. Według legendy jej piękne miasta zostały pochłonięte przez morskie głębiny. Czy jest w niej ziarno prawdy?
Przez lata archeolodzy pracujący na obszarze, który uchodził za miejsce gdzie była Atlantyda, znaleźli rozmaite ślady, które mogły wskazywać na dotknięta katastrofą kulturę starożytnych Atlantów. Nie wszystko było jednak takie jednoznaczne. Wiele z odkryć zgadzało się z opisami Platona, ale niektóre nie miały z nimi nic wspólnego. Przypadek? Według wielu badaczy nie. Twierdzą oni, że to sam Platon się pomylił i podał złe położenie mitycznej wyspy. Według nich prawdziwa Atlantyda to nic innego jak starożytna cywilizacja minojska. Śladów należało więc szukać w pobliżu Krety. Około 1 600 r. p.n.e. na wyspie Thera (Santoryn) doszło do wybuchu wulkanu. Wywołało to potężne tsunami, którego fale dochodziły do 90 metrów wysokości. Kataklizm zatopił wtedy pobliską Kretę.
Jeszcze inną teorię wysnuł Rosjanin Wiaczesław Kudriawcew. Według niego Atlantyda miała się znajdować bardziej na północy w stosunku do miejsca, które nakreślił grecki filozof. Tym samym miałoby to oznaczać, że owiana legendą starożytna wyspa leżałaby tuż przy południowych krańcach Kornwalii.
źródło: wikipedia commons
Wiarygodne dowody na poparcie lokalizacji wskazanej przez Platona pojawiły się w 1996 roku. W zasadzie był to jeden dowód w postaci kamienia. Wszystko wskazywało na to, że został on obrobiony ludzką ręką. Wyłowiono go z dna morza w pobliżu Bimini na Bahamach. Jak to się stało, że ktoś w ogóle szukał Atlantydy w tamtym regionie? Wszystko zaczęło się w 1968 roku. Wtedy to po raz pierwszy pojawiły się powiązania wyspy Bimini ze starożytną Atlantydą. Miejscowy nurek znalazł u wybrzeży wyspy tajemniczą płaską konstrukcję w kształcie litery J. Przypominało to drogę wyłożoną z ciasno ułożonych kamieni. Wyprawa archeologiczna została wysłana w to miejsce dopiero 7 lat po tym zdarzeniu. Naukowcy odkryli przedmioty i ruiny, które przeszły ich najśmielsze oczekiwania. Były to m.in. sztucznie obrobione kamienie. Znajdowały się na nich liczne skomplikowane wypustki. Natrafiono także na marmurowe kolumny, których nigdy dotąd nie widziano na Bahamach.
W 1996 roku przeprowadzono badania. Uczeni z Building Research Establishment w Wielkiej Brytanii znaleźli w próbkach, które zostały im dostarczone z miejsca archeologicznych prac małe cząsteczki, które okazały się płatkami złota. Nie było tego wiele, ale dawało do myślenia. Robili to szczególnie sceptycy, którzy głośno krzyczeli, że kolumny to część dekoracji, która miała zostać dostarczona drogą morską do domów najbogatszych plantatorów w Ameryce. Miały wypaść z tonącego statku. Zdecydowano się zbadać całą sprawę bliżej. Zebrano próbki z kolumn, które jasno i jednoznacznie ustaliły prawdziwe ich pochodzenie. Na fragmentach odkryto obecność śladów klinkieru cementowego. Oznaczało to, że kolumny te wykonano na początkach XIX wieku. Wtedy to właśnie opracowano proces produkcyjny nowoczesnego portlandzkiego cementu. Nie udało się i tym razem.
W poszukiwaniach mitycznej wyspy brał udział także brytyjski inżynier lotnictwa Bernie Bamford. Dzięki znanemu wszystkim programowi Google Earth zlokalizował on struktury, które według niego „musiały być wykonane ludzką ręką”. Tajemnicze znaki, przypominające plan miasta znajdowały się w pobliżu wybrzeży pólnocno-zachodniej Afryki. Było to miejsce w najbliższym sąsiedztwie Wysp Kanaryjskich. Niezwykłe formacje znajdowały się więc na dnie oceanu. Podekscytowany Bamford podzielił się swoim odkryciem z kuratorem wystawy archeologi historycznej w New York State Museum. Obaj panowie zgodnie ustalili, że jest to warte zbadania. Niestety nigdy do tego nie doszło. Cała zagadka rozwiązała się bardzo szybko. Otóż Atlantyda okazała się jedynie błędem w wyświetlaniu samego programu. Komputerowy artefakt został bardzo szybko zlikwidowany. Internet pamięta jednak wszystko.
Dziś nikt nie jest w stanie podać liczby artykułów naukowych i literackich na temat zaginionego miasta. Jest ich cała masa. Mnożą się także potencjalne lokalizacje zatopionej wyspy. Część osób pozostaje jednak sceptyczna. Już sam uczeń Platona Arystoteles wątpił w przypuszczenia swojego nauczyciela. I tak było przez wiele lat. Temat Atlantydy wrócił dopiero w epoce romantyzmu. Jednak największą popularność zyskał dopiero w drugiej połowie XIX wieku i w pierwszych dekadach XX wieku. Motyw Atlantydy jest jak najbardziej widoczny w kulturze. Możecie na przykład obejrzeć animację, która powstała w 2001 roku. Jej tytuł to Atlantyda – zaginiony ląd. Panowie przeglądający męską biżuterię mogą trafić na bardzo popularny pierścień Atlantów. Według niektórych środowisk jest to symbol działającego zła, zniewolenia, a nawet odwrócenia się od Chrystusa.
źródło: Wikipedia commons
Jak myślicie, czy jeśli Atlantyda istniała naprawdę, to kiedykolwiek dotrzemy do jej pozostałości?
8709 - poniedziałek, 19 grudnia 2022, godz. 18:44
ograniczacie posty to sie k nic od ludzi nie dowiecie