Poznajcie Johna D. Clouse'a – największego podróżnika w historii
Większość z nas lubi podróżować. Cele są różne. Chęć poznania innej kultury, wypoczynku na plaży w jakimś egzotycznym zakątku świata, czy sprawy służbowe. Mało kto może sobie jednak pozwolić na zwiedzenie całego kontynentu, o całym świecie nie wspominając. Szczęściarzem, który miał w swoim życiu taką okazję był John Clouse. Zazdrość to nic dobrego, ale w tym przypadku jest jak najbardziej uzasadniona. Podróżnik był niemal w każdym miejscu na naszym globie. Gdzie nie udało mu się dotrzeć?
Zanim przejdziemy do miejsc nigdy nieodwiedzonych przez Clouse'a, przybliżymy Wam w skrócie jego życiorys oraz liczbę krajów, które udało mu się poznać. Nasz podróżnik dorastał w bardzo ciężkich czasach. John pochodził z Evansville w stanie Indiana. Stany Zjednoczone zmagały się w latach 30. XX wieku z wielkim kryzysem gospodarczym. Pasję do podróżowania obudził w nim jego ojciec, któremu było dane odwiedzić Europę. Do domu wrócił więc z całym bagażem niezwykłych opowieści o atrakcjach, które zrobiły na nim największe wrażenie. Jego relacjom pilnie przysłuchiwał się młody John, który zapragnął udać się w podróż śladami ojca.
Chęć zapoznania się z innym światem nie dawała mu spokoju i Clouse w końcu wybrał się do Europy. Trzeba od razu powiedzieć, że wybrał chyba najgorszy z możliwych momentów, bo przez kontynent właśnie przetaczała się II Wojna Światowa. Pomimo nie najlepszych okoliczności podróżnik zobaczył na własne oczy kilka „cudów”, o których wcześniej usłyszał od taty i czytał o nich w książkach. Prawdziwe zwiedzanie Starego Kontynentu rozpoczęło się jednak znacznie później. Pierwszy w pełni turystyczny wyjazd do Europy przypadł na rok 1958. Z każdym kolejnym rokiem John odwiedzał inną jej część. W międzyczasie bohater naszego dzisiejszego artykułu został adwokatem.
Częste wycieczki pozwoliły mu w 1970 roku zostać członkiem klubu podróżników. Warunkiem koniecznym, aby wstąpić do elitarnego grona, było odwiedzenie co najmniej 100 krajów lub grup wysp. Pomimo tego osiągnięcia Clouse nie spoczął na laurach. Mania podróżowania trwała w najlepsze. Kolejnym celem, jaki wyznaczył sobie globtroter, było postawienie stopy na terenie każdego kraju i terytorium istniejącego na świecie. Prawie mu się ta sztuka udała. Rekordzista zwiedził wszystkie istniejące w 1999 roku państwa suwerenne i niesuwerenne z wyjątkiem dwóch.
Clouse'owi nie udało się wbić szpilki na mapie świata w miejscu wyspy Bouvety i Wysp Paracelskich. Co prawda nasz wędrowniczek był dwukrotnie bliski dotarcia do brzegu Bouvety, ale ostatecznie lądowanie uniemożliwiała niekorzystna pogoda.
My zastanawiamy się tylko nad jednym. Czy podróżowanie nastawione na zaliczanie kolejnych krajów nie jest już tylko obsesją i wciąż sprawia przyjemność? Jak myślicie? Według nas podróżnik się nieco zapędził i zatracił prawdziwy sens udawania się w dotychczas nieznane zakątki świata. Z drugiej strony jego nazwisko raczej na długo zagości w Księdze Rekordów Guinnessa.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!