Unikaj tych grup produktów, jeśli dbasz o szczupłą sylwetkę i swoje zdrowie

1. Napoje gazowane i słodzone

Zaliczyć do tego należy także sklepowe soki. Zastanawialiście się kiedyś jak to jest, że nigdy nie można ugasić nimi pragnienia? Jak to się dzieje, że te najbardziej popularne są takie słodkie i ciągle chce się je pić? Podobno dodawane są tam najpierw ogromne ilości soli - w celu, który w sposób absurdalny odwraca podstawową funkcję wszelkich płynów przyjmowanych przez człowieka. Mają one za zadanie po prostu gasić pragnienie, a te gazowane powodują, że tak wcale nie jest. Żeby zniwelować słony smak, dodawane są jeszcze większe ilości cukru.

Stanowczo odradzamy je zarówno dorosłym jak i dzieciom. Niestety wciąż panuje powszechne przekonanie, że kupując w sklepie soczek dla dzieci, zdrowo je odżywiamy. Okazuje się, że jest dokładnie na odwrót. Ilości cukrów, które są dodawane pomimo tego, że w owocach jest już on naturalny, tuczy dzieci. Jeśli lubimy soki, przygotujmy je we własnym domu wyciskając świeże owoce. Z nimi również nie należy przesadzać. Szklanka dziennie wydaje się rozsądną ilością. Możemy je także rozcieńczać wodą... No właśnie, woda. Skupmy się na niej i pijmy jej co najmniej dwa litry dziennie. Pragnienie najlepiej gasi ta z dodatkiem cytryny.

2. Fast Food i produkty smażone na głębokim tłuszczu

Szybkie jedzenie tzw. fast food jest skarbnicą zwierzęcych tłuszczów. Jednak nie wszystko złoto co się świeci. Mówiąc potocznie zamulają nasz organizm, gdyż podlegają powolnej przemianie. Do takiego posiłku najczęściej zamawiamy jeszcze słodki i gazowany napój.

Spójrzmy na wykaz kaloryczności:

• 100g frytek - 550 kcal,
• cheeseburger z bekonem - 460 kcal,
• hamburger - 250 kcal,
• kawałek pizzy pepperoni - 300 kcal,
• kebab w bułce - 890 kcal,
• hot dog francuski - 440 kcal.

Jak widać, jedzenie typu fast food jest bardzo kaloryczne, a jego nadmierne spożywanie, to prosta droga do otyłości, która dotyka coraz więcej najmłodszych Polaków. Mamy radę również na to. Jeśli lubicie fast foody, np. hamburgery, przygotujcie je sami w domu. Najprościej mają wielbiciele frytek. Aby nie zalewać ich tłuszczem, a jednocześnie zachować pyszny smak, wystarczy przygotować je np. w piekarniku. Im więcej tłuszczu, który podnosi poziom „złego” cholesterolu w naszej diecie, tym większe ryzyko miażdżycy i chorób układu krążenia. Miejmy to na uwadze.

Pamiętajmy, że kupując te smażone na głębokim oleju nie możemy liczyć na to, że olej został zmieniony, a zgodnie z zasadami zdrowego żywienia tłuszcz do smażenia powinno wykorzystywać się jednokrotnie. Tylko duże sieci przestrzegają tej zasady. Jest to wynik dbania o reputację i strachu przed kontrolą sanepidu. Wielokrotnie podgrzewany olej jest niebezpieczny dla zdrowia. W tłuszczu, który nie jest wymieniamy zgodnie z zaleceniami, czyli po każdym smażeniu, zaczynają tworzyć się szkodliwe związki, np. nadtlenki lipidowe. Groźnie substancje przyspieszają rozwój miażdżycy oraz mogą wywołać proces nowotworzenia. Podczas obróbki pokarmu wytwarzają się także niebezpieczne dla zdrowia tłuszcze trans (wkrótce powstanie osobny artykuł na ich temat).

3. Słodycze

Niestety i z nimi wypadałoby się rozstać. Na liście do wykreślenia są batony, wafelki, ciasta, ciastka, nadziewane czekolady itp. Słodycze w dużych ilościach mogą rozchwiać system hormonalny regulujący gospodarkę glukozy we krwi, co może przyczynić się do powstania insulinooporności, a w konsekwencji cukrzycy typu II, zwłaszcza u osób z nadwagą. Gdy dziecko przed obiadem dostanie batonik lub inną słodką przekąskę - traci apetyt. W przypadku, gdy ilość kalorii potrzebna organizmowi zostanie zaspokojona przez słodycze, nie chce wtedy jeść pożywienia bogatego w witaminy i składniki mineralne, bo zwyczajnie nie odczuwa głodu. Może to zaburzać prawidłowy rozwój dziecka, które właśnie w tym okresie potrzebuje najcenniejszego pokarmu. Dlatego pamiętajmy: najpierw obiad, a potem deser. Zbyt częste pozwalanie sobie na chwilę słodkości skończy się zapewne wizytą u dentysty, a tych jak wiadomo boją się nie tylko dzieci. Cukier powoduje próchnicę naszego uzębienia.

Jeżeli chcecie jeść słodycze, bo mamy świadomość, że jest wiele osób od nich uzależnionych i tych co je po prostu lubi, istnieje proste rozwiązanie, lecz wymagające nieco czasu i zaangażowania. Słodkości, podobnie jak fast foody, można „wyprodukować” w swojej własnej kuchni. Te domowe też mają dużo cukru, tylko że dużo zdrowszego. Wybierzemy w ten sposób mniejsze zło. Należy jednak pamiętać, że objadanie się zdrowszymi słodyczami też się dobrze dla nas nie skończy. Łakocie w diecie są dopuszczane przez dietetyków najczęściej w formie czekolady i o niej przede wszystkim należy pomyśleć, gdy chcemy minimalizować negatywny wpływ słodyczy na nasze zdrowie. Na szczęście czekolada, to nie tylko puste kalorie. Jej kostka zawiera także cenne składniki: potas, magnez, żelazo, a ta mleczna dodatkowo wapń.

4. Słone i słodkie przekąski

Niebezpieczne zatrucie solą kuchenną

Okazuje się, że określenie „biała śmierć” nie dotyczy tylko cukru. Równie, a może nawet bardziej niebezpiecznym produktem okazuje się sól kuchenna. Choć wydaje się to dziwne, zatruć się można nawet czystą wodą...

Za przykład niech posłużą solone orzeszki, niekoniecznie te ziemne. Znaleźć można także nieco mniej popularne u nas solone migdały. Orzeszki bywają również skąpane w karmelu lub oblane czekoladą. Problem z nimi polega na tym, że oprócz dużej zawartości soli bądź cukru, ciężko się nam od nich oderwać. Gdy już zaczniemy jeść przekąski typu orzeszki, chipsy lub paluszki, kończymy dopiero, gdy na dnie paczki lub miseczki zostają same okruszki.

Sól jest niezbędna do naszego prawidłowego funkcjonowania. Odpowiada za równowagę elektrolitową. Gdy poziom sodu jest za mały, nasz organizm zaczyna „głupieć” i nie daje się całkowicie kontrolować. Wiedzą o tym wszyscy, którzy doświadczyli w swoim życiu kaca. Podczas niego poziom sodu jest obniżony ze względu na odwodnienie organizmu. Objawia się to m.in. drżeniem rąk. Niestety, nadmiar soli też nie jest dobry, głównie ze względu na to, że podnosi ciśnienie krwi. Z tego też względu wszyscy, którzy chorują na nadciśnienie powinni zapomnieć o tego typu przekąskach. Podobnie jak osoby, które dbają o linię. Wiedzieliście, że 100 gram chrupiących ziemniaczanych krążków może zwierać aż 600 kcal?