Najlepsze primaaprilisowe żarty
Już niedługo dzień, w którym podczas każdej rozmowy należy zachować pełną czujność, bo wszyscy będą próbowali nas wkręcić. Patrzmy także co dzieje się za naszymi plecami, bo nie wiadomo, czy ktoś nie szykuje dla nas jakiegoś wyrafinowanego żartu albo nie zdecyduje się na tradycyjne wsmarowanie tortu w naszą twarz. 1 kwietnia żartuje każdy: dziennikarz w telewizji, felietonista w prasie i redaktor portalu internetowego. Część rewelacji jest jednak szyta grubymi nićmi i mało kto w nie wierzy. Dlatego, jeśli naprawdę chcecie wkręcić swoich znajomych, radzimy Wam nie przesadzać z wyobraźnią.
Kolorowa telewizja już w latach 60.
Jednym z pierwszych żartów, który miał na celu wkręcenie większej grupy odbiorców było ten przygotowany przez redakcję publicznej szwedzkiej telewizji. W latach 60. sytuacja związana z odbiorem telewizji w Szwecji była podobna jak Polska za czasów PRL-u. Dostępny był zaledwie jeden kanał. Dziś to dla nas niewyobrażalne. Dodajmy do tego fakt, że skandynawski kanał Sveriges Television można było w tamtych czasach oglądać jedynie w czarno-białych kolorach. To właśnie na tym oparto kłamstwo, w które uwierzyli niemal wszyscy telewidzowie.
źródło: amazonaws.com
Dokładnie 1 kwietnia 1962 roku na antenie wystąpił ekspert techniczny, który ogłosił nową rewolucyjną metodę odbioru telewizji w kolorze. Wiarygodność miała być podbita poprzez używanie technicznego języka. Według eksperta każdy Szwed mógł cieszyć się kolorowym obrazem po naciągnięciu na ekran nylonowego materiału. Czytającym nam paniom z całą pewnością na myśl przyszły pończochy i słusznie. To właśnie one zostały użyte na antenie podczas przeprowadzania prezentacji sposobu na barwną telewizję. Podobno nabrało się tysiące Szwedów.
Sposób na odreagowanie wojennego stresu
Sposób na rozluźnienie atmosfery podczas I Wojny Światowej znalazł jeden z brytyjskich pilotów. Jak się jednak okaże, tylko on się świetnie bawił. W momencie, gdy przelatywał nad francuskim lotniskiem, które było w tym czasie zajęte przez Niemców, zrzucił ładunek, który do złudzenia przypominał bombę. Co zrobili niemieccy żołnierze? Oczywiście w pośpiechu rozbiegli się na wszystkie strony świata. Jak się potem okazało, „bomba” okazała się niewypałem. Po upływie dłuższej chwili Niemcy podeszli do ładunku, zachowując przy tym pełną ostrożność. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak głupio musiało im się zrobić, gdy odkryli, że bomba, przed którą w panice uciekali, okazała się sporą piłką futbolową z doczepioną wiadomością „April Fool”. Anglia – Niemcy 1:0.
Skąd wziął się zwyczaj robienia sobie dowcipów?
Pierwotnie na 1 kwietnia miałem przygotować artykuł dotyczący genezy Prima aprilis, ale wgłębiając się w szczegóły, stwierdziłem, że jest to po prostu zbyt nudne. Zupełnie inaczej jest w przypadku opowieści o początkach tego święta przedstawionej przez profesora bostońskiego uniwersytetu. Z uczonym wywiad przeprowadziła agencja Associated Press, która potem chwaliła się, że dotarła do prawdy historycznej, która tłumaczy to, dlaczego 1 kwietnia robimy sobie psikusy. Według profesora wszystko zaczęło się już w IV wieku, gdy to cesarz Konstantyn przekazał na jeden dzień władzę w ręce błazna Kugela. Dworski śmieszek korzystając z niepowtarzalnej okazji, wydał zarządzenie mówiące o tym, że w tym dniu dopuszczalne jest robienie nawet najbardziej absurdalnych rzeczy. Za sprawą Associated Press historia ta obiegła tysiące osób, została także opublikowana w setkach gazet. Kilka tygodni po całym zamieszaniu profesor wyjawił, że wszystko zmyślił, a Kugel to nic innego, jak jedno z żydowskich dań. Poniżej macie zapis wideo z wywiadu. Trzeba przyznać, że podczas opowiadania zmyślonej historii profesor zachował pokerową twarz.
Żart, który w przyszłości stanie się prawdą?
Wśród wielu żartów przygotowanych od Google pojawił się także ten z rodzaju bardzo stonowanego i niespecjalnie przesadzonego. Dzięki temu wiele osób naprawdę dało się nabrać. W tym przypadku się temu nie dziwię. Jedną z wielu firm, która należy do Google jest Nest Labs. Jest ona producentem najbardziej zaawansowanych termostatów i wykrywaczy dymu. Według informacji podanej 1 kwietnia Nest Labs nawiązał owocną współpracę z liniami Virgin Airlines, w której ramach opracowali system, który pozwala każdemu z pasażerów samolotu na ustawienie temperatury, która będzie dla niego optymalna. Podobne rozwiązanie działa w samochodach. Jak jednak wiadomo, w samolocie mamy znacznie więcej foteli. Niemniej jednak zdecydowana większość odbiorców tej wiadomości w nią uwierzyła. Mamy wrażenie, że wizja przedstawiona w formie dowcipu znajdzie kiedyś swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tak samo, jak miało to miejsce z kolorową telewizją.
Google zna Twoje myśli
Firma jest najbardziej znana z dowcipów, które można wrzucić do wora szytego grubymi nićmi. Przykładem jest funkcjonalność, jakiej doczekała się wyszukiwarka Google w 2000 roku. Wtedy to gigant poinformował, że nie musimy już wprowadzać haseł za pomocą klawiatury. Przeglądarka sama miała nam wyświetlić to, co chcemy za sprawą czytania w myślach. Wystarczyło zastosować się do instrukcji podanej pod wyszukiwarką. Można tam było znaleźć także niebiesko-czerwone obracające się koło. To ono było kluczowe. Zacznijmy jednak od początku. Pierwszy punkt opisu postępowania mówił, że użytkownik musi ściągnąć okulary i czapkę. Zapewne blokowała ona swobodny przepływ myśli. Następnie wystarczyło gapić się w koło (nie ruszaj głową!) i intensywnie myśleć o tym, co chcemy wyszukać, w myślach powtarzając hasło. Po chwili należało kliknąć hipnotyzujące nas kółeczko lub wizualizować sobie tę czynność. Efektem kilkuminutowych bezowocnych starań skorzystania z Google's MentalPlex było przekierowanie nas do wyników hasła April Fools Day. Może Wam zadziała inaczej, koniecznie sprawdźcie.
Wyszukiwarka Google's MentalPlex – KLIKNIJ
Jaki najlepszy kawał zrobiliście swoim znajomym?
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!