Obóz zagłady w Sobiborze
Będąc Polakiem, nie sposób jest nie usłyszeć o Auschwitz, Treblince i Majdanku. Niemieckich obozów zagłady nastawionych na eksterminację ludności żydowskiej (przede wszystkim) na mapie naszego kraju było jednak znacznie więcej. Do listy znanych nazistowskich obozów koncentracyjnych należałoby włączyć również ten w Sobiborze. O tym samym pomyśleli producenci filmu pod tytułem „Sobibór”. Polska premiera już 11 maja! Obraz, w którym zagrał m.in. Christopher Lambert, skupia się przede wszystkim na powstaniu na czele, którego stanął Aleksander „Sasza” Peczerski.
W tym przypadku to nie była kwestia wyboru sposobu umierania. Więźniowie pod kierownictwem charyzmatycznego przywódcy buntu wierzyli, że uda się im podjąć skuteczną walkę z niemieckimi strażnikami i uciekną z „obozu pracy”, bo pod taką przykrywką działała nazistowska machina bestialskiego mordu. Więźniowie, głównie europejscy żydzi, zwożeni do Sobiboru, byli masowo uśmiercani w komorach gazowych. Niestety, niemiecka propaganda okazała się skuteczna. Miejscowa ludność (obóz znajdował się na terenie województwa lubelskiego) nie miała pojęcia, co tak naprawdę działo się za ogrodzeniem. Powiedzmy sobie wprost, nawet gdyby okoliczni mieszkańcy wiedzieli o koszmarze rozgrywającym się w ich sąsiedztwie, nie mieliby większych szans na uratowanie więźniów.

Aleksander „Sasza” Peczerski
Źródło: Wikipedia
Doskonale wiedział o tym Aleksander Peczerski, który postanowił wziąć sprawy we własne ręce i dosłownie wywalczyć sobie drogę do wolności. Podobne pragnienie wyraziło sześciuset innych więźniów. Chociaż byli oni wycieńczeni codzienną pracą ponad ludzkie siły i niedożywieniem, stanęli ramię w ramię do wspólnej walki. Nie była to bynajmniej nieprzemyślana akcja. Wszystko zostało zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Całkowity brak uzbrojenia powstańców wiązał się z potrzebą użycia podstępu. Tak też się stało. O umówionej godzinie 13 października 1943 roku część esesmanów zwabionych do warsztatów została zamordowana. Ta część planu przebiegła wzorcowo.
Co działo się później? Tego dowiecie się z filmu „Sobibór”, który już 11 maja trafi do polskich kin. Ostatecznie z obozu zagłady udało się uciec około 200 więźniom w tym przywódcy i organizatorowi buntu. Bohater, bo bez wątpienia tak należy o nim mówić, został po wojnie represjonowany i uznany za zdrajcę przez władze Związku Radzieckiego w związku z jego przymusową pracą dla III Rzeszy. W wyniku tego trafił do więzienia. To nie był koniec jego problemów. Ostatecznie to nie Sowieci ani Rosjanie, tylko Polacy uczcili jego pamięć i w 2013 roku uhonorowali Peczerskiego pośmiertnym Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej.
Wygląda jednak na to, że Rosjanie biją się w pierś, bo najnowszy film przedstawiający losy powstania został wyprodukowany właśnie u naszych północnych sąsiadów. Ukazanie bohaterskich czynów dowódcy i uczestników powstania może być potraktowane jako swoisty hołd po latach. Wybranie się do kina będzie świetną okazją do uczczenia wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat i poszerzenia swojej historycznej wiedzy. W 2018 roku przypada bowiem 75. rocznica powstania w obozie w Sobiborze. Więcej o obrazie, którego reżyserem jest Konstantin Khabenskiy dowiecie się odwiedzając stronę http://www.sobiborfilm.pl.
Marek - niedziela, 2 października 2022, godz. 15:39
To cała prawda o tym miejscu Jedynie w filmie jest przekłamanie - nie było gazu tylko silnik z czołgu