Trudne początki Metalliki: Tragedia podczas trasy koncertowej
James Hetfield, Lars Ulrich, Kirk Hammett i Cliff Burton - pierwszy skład zespołu Metallica zdzierał dachy z aren, na których występował i łączył wielu miłośników ciężkiego, szybkiego grania. Dzisiaj Metallica jest wymieniana jednym tchem obok takich legend jak Kiss, AC/DC, Guns N’ Roses i The Rolling Stones. Ekipy te chętnie odpowiadają o tym, jak muzyka zaprowadziła ich na szczyt. Rzadziej można usłyszeć o przeszkodach, które napotkali na swojej drodze. Zetknęła się z nimi również Metallica.
Ekipa musiała włożyć sporo wysiłku, aby móc cieszyć się światową sławą. Nie brakowało walki, krwi, potu i łez. Ostateczny sukces był możliwy dzięki autorskiej muzyce, która szybko znalazła uznanie na rynku głównie z powodu unikalnego brzmienia. W momencie, gdy Metallica zaczynała, nikt inny nie grał tak jak trójka z USA i Duńczyk.
Wszystko zaczęło się w 1983 roku, kiedy to Metallica zdecydowała, że swoją miłością i pasją do muzyki powinna podzielić się z całym światem. Ekipa szybko zorientowała się, że przedsięwzięcie może udać się tylko wtedy, kiedy będzie konsekwentnie tworzyć swój własny styl i nie będzie bała się marzyć. Po wydaniu albumu Kill Em ’All kolejny pojawił się już w lipcu 1984 roku. Ride the Lightning został ciepło przyjęty przez krytyków i stał się hitem, który pozwolił przyciągnąć do zespołu nową rzeszę fanów ciężkiego grania.
Pierwszy skład Metalliki. Od lewej: James Hetfield, Cliff Burton, Lars Ulrich i Kirk Hammett źródło: Louder
Inne zespoły takie jak Megadeth, Slayer i Diamond Head tworzyły muzykę, która była do siebie podobna i mało zróżnicowana. Metallica była w ówczesnym czasie powiewem świeżości i zespół dobrze wiedział, że ich oryginalność jest czymś, co musi być utrzymane jak najdłużej. Ambicje Hetfielda i reszty „chłopaków” obejmowały podbicie całego metalowego świata. Grupa kontynuowała pracę nad swoją muzyką przez cały kolejny rok i w końcu zdecydowała, że nadszedł czas, aby pokazać swój nowy hit.
Wydawnictwo Master of Puppets pojawiło się na rynku dokładnie 3 marca 1986 roku i okazało się ogromnym sukcesem. Płyta szybko zdobyła status złotej. Zespół mógł cieszyć się z kolejnego wielkiego kamienia milowego w swojej twórczości. Dążenie do bycia coraz lepszym napędzało muzyków i pozwalało im zdobywać kolejne nagrody i wyróżnienia. Fundamenty w postaci unikalnego brzmienia i wykorzystywania nut, które wcześniej nie pojawiały się w metalowym gatunku, przynosiły rezultaty. Największe przeboje Metalliki były coraz częściej grane przez stacje radiowe, a ilość fanów można było liczyć w milionach.
Okładka Master of Puppets autorstwa Dona Brautigamona źródło: Wikimedia
Popularność trzeciej płyty zrodziła w głowach muzyków myśl o tym, że ich twórczość powinna zostać przedstawiona publiczności na żywo. Metallica zabrała więc swoją muzykę w podróż wyruszając w trasę koncertową po całym świecie w celu dodatkowej promocji Master of Puppets. Ostatnie koncerty były zaplanowane w Birmingham i Londynie w Anglii, Lund w Szwecji, Lillestrom w Norwegii i ponownie w Szwecji. Zespół poruszał się pomiędzy kolejnymi przystankami na trasie autobusem, w którym odpoczywał i przygotowywał się do kolejnego występu. Wszystko szło dobrze, ale tylko do czasu. W czasie podróży do Kopenhagi 27 września 1986 roku doszło do tragedii.
W drodze do stolicy Danii autokar Metalliki stracił przyczepność, a następnie wpadł w poślizg, w wyniku którego zsunął się na pobocze i przewrócił na bok. Szczegóły i przyczyny tego zdarzenia nie są znane do dziś. W momencie, gdy autobus zaczął się kołysać i podskakiwać Cliff Burton prawdopodobnie wypadł przez okno. Następnie, gdy pojazd zaczął przechylać się na bok, basista został przygnieciony i zginął na miejscu.
Grób Cliffa Burtona źródło: Wikimedia
Utrata Burtona spowodowała, że przyszłe koncerty zostały odwołane. Grupa myślała również o zakończeniu kariery i rozwiązaniu zespołu. Ostatecznie, jak wszyscy doskonale wiemy, do tego nie doszło. Śmierć basisty miała jednak swoje długofalowe skutki. Trauma odciśnięta na całej ekipie znalazła swoje odzwierciedlenie także w muzyce. Metallica przyjęła bardziej pasywne podejście i odstąpiła od szybkiego i ciężkiego brzmienia. Fani byli tym faktem mocno zawiedzeni. Pojawiły się nawet głosy mówiące, że zespół się skończył. Liczba miłośników znacząco spadła i wydawało się, że już niewiele osób interesowało się Metalliką.
Z czasem jednak ekipa przyznała, że Burton byłby ostatnią osobą, która chciałaby, żeby zespół przestał iść do przodu. W skład wstąpiła nowa siła i to dosłownie. Doszło do przegrupowania i po odwołaniu wszystkich koncertów od 27 września do 26 października, Metallica zaprezentowała nowego członka zespołu, basistę Jasona Newsteda. Od tego momentu trasa koncertowa została wznowiona i grupa powoli zaczęła pracować nad powrotem na szczyt. W ciągu następnych kilku lat Metallica nagrała kolejny album z Newstedem w składzie. And Justice For All, bo o nim mowa, zadebiutował w 1988 roku i z miejsca stał się wielkim hitem. Płyta pozwoliła zespołowi wrócić tam, gdzie było jego miejsce.
***
Dosłownie dwa dni temu, 21 sierpnia Metallica dała koncert w Polsce. Legendarny skład wystąpił na Stadionie Narodowym i po raz kolejny pokazał, że pomimo wieku nadal potrafi grać z energią i przekazywać ją swoim wielbicielom. Na zebranych czekała nie lada niespodzianka. Zespół kontynuując swój zapoczątkowany stosunkowo niedawno zwyczaj coverowania znanego, śmiesznego lub ważnego utworu w kraju, w którym koncertuje, zaśpiewał „Sen o Warszawie” autorstwa Czesława Niemena. O tym, czy muzycy poradzili sobie z trudnościami języka polskiego, możecie przekonać się sami, oglądając materiał nagrany podczas przedwczorajszego występu:
Naszym zdaniem, powinni jeszcze troszkę popracować nad poziomem, ale dużo ważniejszy od poprawności był sam gest, który bardzo spodobał się zgromadzonej publiczności, co można było usłyszeć po żywiołowej reakcji tłumu.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!