Średniowieczny kat. Jak wyglądała jego praca i jakie miał przywileje?
Gdy oglądamy współczesne filmy, a ich akcja dzieje się w epoce wieków średnich, kaci przedstawieni są jako małomówni, potężnie zbudowani mężczyźni z czarnymi kapturami na głowach. Wykonawcy egzekucji używają do tego celu najczęściej miecza lub topora. Często też spotyka się ich przy wykonywaniu wyroku kary śmierci poprzez powieszenie na szubienicy. I choć taki obraz jest bliski rzeczywistości spisanej w średniowiecznych kronikach, to jednak istnieje kilka różnic, a większością faktów na temat życia i funkcjonowania katów w społeczności obrazy kinowe nawet się nie zajmują.
Spacer z katem
Okazuje się, że egzekutor żył w obrębie murów miasta. Nie, tak jak sądzi większość, na odludziu czy pustkowiu. Przechadzał się po uliczkach i był częstym bywalcem na straganach. Wiązało się to z prawem „do garści”. Przywilej ten mówił, że kat może z każdego rodzaju ziarna zabrać od handlarzy tyle, ile zmieści mu się w garści. Jako że najczęściej chłop był spory, a placyk targowy pełen tego (podstawowego w tamtych czasach) pożywienia po obejściu wszystkich wracał z pełnym workiem ziarna na plecach. Do egzekucji zakładał rękawice i niekiedy zasłaniał twarz. Nie miało to na celu ukrywanie się, bo w lokalnej społeczności kat był osobą powszechnie znaną. Rękawice i maska lub kaptur stanowiły dla niego zabezpieczenie przed bezpośrednim kontaktem ze skazanym - osobą, w której kumulowało się zło i nieczystość. Dla własnego dobra odgradzał się od tego wszystkiego. Nie miało to jednak większego sensu. „Rzeźnik” i cała jego rodzina byli objęci infamią, czyli utratą czci i dobrego imienia.
Mit o dekapitacji
Bestia w ludzkim ciele, jak często o nim dziś mówimy, dostawała pokaźne sumy za wykonanie swojej pracy. Ciekawostką jest, że scena ścięcia głowy mieczem, która tak silnie zakorzeniła się w naszych głowach w postaci obrazu, gdzie skazaniec kładł głowę na pieńku i czekał na śmierć, jest obrazem fałszywym i niemożliwością był taki sposób skrócenia kogoś o głowę. Otóż w każdym przypadku ostrze miecza oparłoby się o pieniek, uniemożliwiając całkowitą dekapitację. W rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej.
Zacznijmy może od miecza, który służył do tego typu egzekucji. Był cięższy niż ten przeznaczony do walki. Jego rękojeść była długa na tyle, aby możliwe stało się złapanie go w obie dłonie. Ostrze było stosunkowo niedługie i na całej jego długości miało jednakową szerokość. Nie zwężało się coraz bardziej ku końcowi, tak jak to bywało w mieczach przeznaczonych do walki w bitwach. Przeciwnie, w niektórych przypadkach ostrze było rozszerzane przy końcówce, która była równo ścięta. Miecze katowskie nie posiadały sztychu.
Gdy wiemy już, jak wyglądało narzędzie do wymierzania średniowiecznej sprawiedliwości, przyszedł czas na wykonanie wyroku. Skazaniec siadał na pieńku. Gdy miał długie włosy, to je spinano lub strzyżono. Kat stawał za nim po lewej stronie i szybkim poziomym, płaskim cięciem zadawał bezbolesną śmierć. Nasze wyobrażenie o dekapitacji klęczącego z głową na pieńku przestępcy jest prawidłowe tylko w przypadku użycia topora. Kształt jego ostrza umożliwiał taki przebieg. Rodzaj ścięcia zależał od stanu skazanego. Dla możnowładców i rycerzy przeznaczony był miecz. Mieszczan zabijano toporem, a chłopów po prostu wieszano.
Czasami nie szło tak gładko...
Nie zawsze śmierć następowała szybko i bezboleśnie. W przypadku szubienicy bywało różnie. Dobrze przeprowadzone powieszenie polegało na przerwaniu rdzenia kręgowego wskutek gwałtownego szarpnięcia, gdy ciężar ciała skazańca spada i napotyka opór w postaci sznura na szyi. Czasem egzekutor dostawał szeptane do ucha instrukcje w przypadku gdy jakiejś ważnej i wysoko postawionej osobie złoczyńca wyjątkowo zalazł za skórę. Wtedy to kat wolno ściągał przestępcę ze stołka, zamiast gwałtownie wykopać mu go spod nóg. W przypadku zapadni podtrzymywał winnego i spuszczał go powoli już po jej otwarciu. W takim wypadku śmierć nie następowała w wyniku przerwania rdzenia, tylko wskutek uduszenia. Trwało to nawet do 20 minut, a mogło być jeszcze gorzej. Na niektórych szkieletach z tamtej epoki znaleziono łańcuch wokół kręgów szyjnych. Męczarnie powieszonego na nim to agonia trwająca od 4 do 6 godzin. Człowiek powieszony na łańcuchu odzyskuje i traci przytomność niezliczoną ilość razy. Wszystko przez to, że ogniwa w przeciwieństwie do sznura nie zaciskają się wokół szyi.
„Akt łaski”
Okazuje się, ze z katem nie tylko można było dogadać się co do zwiększaniem cierpienia skazanych na śmierć. Za opłatą możliwe było też przyniesienie ulgi. Za najlepszy przykład niech posłuży stos. Heretycy paleni żywcem odczuwali jeden z najgorszych rodzajów cierpienia i bólu, jaki tylko możemy sobie wyobrazić. Ich rodziny przekupywały więc katów. W momencie podpalenia stosu, gdy ogień jeszcze nie zaczął trawić człowieka, taki egzekutor przybliżał się do skazańca i pod pretekstem poprawienia lub sprawdzenia sznura, którym winny był przywiązany do pala, zaczynał go dusić lub zabijał go nożem. Wszystko za zasłoną dymu. Czasem zdarzało się, że heretyk sam wyznawał swoje grzechy i okazał skruchę, wtedy to zabijano go przed podpaleniem stosu i palono jego zwłoki.
Kat lekarzem
Na czym wyszczerbił się miecz Szczerbiec?
Miecze. Stalowa rzeka tematów. Pięknie i bogato zdobione, często posiadają magiczne właściwości. W historii Polski również mamy ostrze i mimo że jak Żądło Bagginsa nie rozbłyska lazurową poświatą, gdy w pobliżu są orkowie - też jest wyjątkowe.Wiecie gdzie udawali się ludzie, gdy złamali sobie kończynę lub wyłamali sobie np. bark? Tak - do kata! Był on jednym z najlepszych znawców anatomii w obrębach murów każdego średniowiecznego miasta. Jego wiedza, podparta ogromną praktyką, pochodziła z tortur, jakim poddawał więźniów. Oprawca wyłamywał stawy, a następnie znów „wbijał” je na odpowiednie miejsca, aby skazaniec mógł odpocząć tylko po to, żeby ponownie je wyłamać. Krwawe rzemiosło, jakim się zajmował, przynosiło więc i korzyści mieszkańcom. Nie tylko w formie rozrywki, jaką było dla nich oglądanie egzekucji, przy której bawili się znakomicie. Głośne rechoty, okrzyki i klaskanie, to nieodłączne zjawiska towarzyszące patrzeniu na śmierć drugiego człowieka. To, co dla nas jest dzisiaj szokiem, dla ludzi z epoki wieków średnich było tak powszednie i normalne, jak jedzenie i spanie.
Obowiązki kata rozszerzały się wraz z kolejnymi wiekami. W późnym średniowieczu nadzorował i organizował usuwanie padliny z miasta. Na zachodzie Europy egzekutor miał zaś monopol na prowadzenie domu publicznego.
POlotek - niedziela, 6 września 2015, godz. 12:38
Wkótce powróci.
K9TF4 - niedziela, 28 lutego 2021, godz. 17:31
ale co że kat???