Substancje, które mogą konkurować z diamentem
Produkcja sztucznych diamentów ma swoje początki już w 1953 roku. Mimo rozwoju technologii nawet te tworzone dzisiaj są zbyt małych rozmiarów, by mogły nadawać się do czegoś innego niż do wykorzystania w przemyśle. O niezwykłości diamentu decyduje przede wszystkim niezwykła sprężystość sieci atomów węgla. Nie może się z nią równać nawet związek chemiczny znany jako krystaliczny azotan boru. Pomimo tego, że jest on niemal identyczny pod względem twardości i odporności na ekstremalnie wysokie temperatury.
Diamenty ustępują jednak pod pewnymi względami materiałom znacznie tańszym. Co ciekawe chodzi tutaj o najbardziej charakterystyczne i cenne właściwości diamentów, czyli o blask, wielobarwny „ogień” oraz „iskrzenie”. Wystarczy już kawałek szkła ołowiowego, który został dobrze oszlifowany. Kawałek taniego materiału po odpowiedniej obróbce będzie przewyższać „iskrą” oraz „ogniem” źle oszlifowany diament, a takie trafiają się nawet u jubilerów z głównych ulic największych miast. Szkło jest jednak dalekie od ideału. Wszystko przez fakt, iż ma ono mniejszą twardość niż diament. To powoduje, że nawet dbając o kryształową biżuterię, nie unikniemy pojawienia się na niej rys. Szkło się łatwo rysuje, a przez to znacząco traci na wyglądzie.
Ostatnie lata przyniosły jednak znacznie większą konkurencje dla diamentów. Mowa o dwóch substancjach, które pod względem twardości są niemal identyczne z diamentem, a kosztują przy tym mały ułamek jego ceny. Pierwszą z nich, która jest świetnie znana, jest kryształ cyrkonii, czyli dwutlenek cyrkonu. Oprócz twardości zbliżonej do diamentu charakteryzuje się on równie wysoki poziomem zdolności załamywania światła, czego efektem jest potocznie zwane rzucanie iskier. Współczynnik załamania światła nie jest jednak w cyrkoniach kwestią kluczową. Przewyższają one diamenty pod względem współczynnika rozproszenia. Krótko mówiąc, jest to zdolność do rozszczepienia światła na barwne składowe. Współczynnik rozproszenia u cyrkonii jest o 50% większy niż u diamentów. Powoduje to, że cyrkonie mają w sobie dużo więcej „ognia”, a przy okazji kosztują grosze.
Jest jednak coś lepszego niż dwutlenek cyrkonu, czyli kryształku cyrkonii. Z całą pewnością piękniejszy jest mało popularny mozanit. Uznaje się go za substytut diamentu i produkuje sztucznie. Wygląd mozanitu jest tak doskonały, że wraz z początkiem lat 90. XX wieku oczarował wielu jubilerów. W odróżnieniu od cyrkonii, mozanit ma niemal identyczną gęstość jak diament. Dodatkowo jego współczynnik rozproszenia i załamania światła jest znacznie wyższy.
Mimo to jubilerzy zgodnie twierdzą, że nic nie będzie w stanie zastąpić diamentu. Ten jak wiadomo jest naturalny, a jego niezwykłe cechy powstały przed eonami głęboko pod powierzchnią pierwotnej Ziemi. Od nas jednak zależy czy zdecydujemy się na spektakularny wydatek, czy na spektakularną biżuterię. W drugim przypadku bezwzględnie należy wybrać dobrze oszlifowany mozanit. Nic nie może się z nim równać. Dodatkowo jego cena jest dziesięciokrotnie niższa niż ta, która widnieje przy naturalnym diamencie.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!