Historia trepanacji i szaleńca, który przeprowadzał ją jeszcze w XXI wieku
Hipokrates potwierdził jej skuteczność. Jest to druga najstarsza na świecie procedura chirurgiczna zaraz po obrzezaniu. Trepanacja, bo o niej mowa, polega na dosłownym wywierceniu dziury w głowie. Jeśli uważacie, że była to praktyka stosowana jedynie w przeszłości, przemyślcie to jeszcze raz.
Zabieg polegający na zrobieniu dziury w czaszce był przeprowadzany już w epoce kamienia. Dowodem na to są czaszki poddane trepanacji znalezione przez archeologów. Najstarsze z nich datuje się na 3000 r. p.n.e. Zwolennikiem tej metody leczenia był sam ojciec medycyny – Hipokrates. Zalecał on jej stosowanie w swoim przewodniku medycznym traktującym o urazach głowy. W czasach średniowiecza uważano, że trepanacja była w stanie wypuścić demony uwięzione w głowie opętanego. „Oświeceni” Europejczycy wykorzystywali tę metodę u pacjentów ze zdiagnozowanym zapaleniem opon mózgowych lub epilepsją.
Do wykonania otworu w czaszce służy instrument zwany trepanerem. Jest on przystawiany do głowy i pozwala pozbyć się dowolnego fragmentu czaszki. Następnie wcześniej rozcięta skóra jest zszywana, a po wygojeniu się nad otworem zostaje niewielki guzek. Na przestrzeni wieków zabieg ten wykonywano różnego rodzaju przyrządami. Pierwszymi trepanerami używanymi w epoce neolitu były zaostrzone kamienie. We wiekach średnich wykorzystywano wiertarki ręczne.
źródło: ancient.eu
Obecnie trepanację przeprowadza się za pomocą wiertarki elektrycznej. Zabiegowi może być poddany każdy, kto ukończył 18. rok życia. Osoby, które w dzisiejszych czasach wykonują trepanację czaszki stworzyli własną organizację znaną na świecie jako The International Trepanation Advocacy Group. Jeszcze do niedawna bez trudu można było odnaleźć witrynę internetową, na której czytamy m.in. o racjonalnym ich zdaniem uzasadnieniu przeprowadzania zabiegu:
„W mózgu znajdują się dwa płyny, krew i woda (płyn mózgowo-rdzeniowy). Krew dostarcza komórkom mózgowym energię, a woda, no cóż, nie. Stosunek objętości tych dwóch płynów nie wynosi 1:1. Stała jest natomiast całkowita objętość. Kiedy czaszka zrasta się na końcowym etapie wzrostu (we wieku 8-21 lat), mózg nie jest już dłużej w stanie pulsować przy każdym uderzeniu serca, ponieważ zdolność rozszerzania się błon mózgowych jest skutecznie tłumiona. Tętnice i naczynia włosowate nie mogą rozszerzać się z każdą nową falą krwi, która wędruje od serca. Z tego też powodu pewna ilość krwi nie dociera do mózgu i zostaje zastąpiona wodą.
W momencie, w którym do tego dojdzie energia i spontaniczność, którą można zaobserwować u młodych ludzi, maleje.
Trepanacja, czyli wykonanie otworu w czaszce przywraca tętnicom i naczyniom włosowatym zdolność do rozszerzania, co powoduje, że wypełniają się one większą ilością krwi, wypierając część wody. Znaczna ilość energii utracona wraz z dorosłością powraca”.
Trepanacja jest w pewnym stopniu podobna do praktyki upuszczania krwi.
Największym zwolennikiem współczesnej trepanacji był „doktor” Bart Hughes. W 1962 roku Holender przekonał się, że ilość krwi w mózgu odpowiada za stopień świadomości. Uczony wierzył, że ludzie zostali okradzeni z wysokiego zakresu świadomości, w momencie, gdy zaczęli chodzić wyprostowani, co doprowadziło do tego, że serce znalazło się poniżej mózgu. Można to „naprawić”, stając na głowie, przechodząc z gorącej wody do zimnej lub przyjmując różne leki. Doktor zauważył, że kiedy się rodzimy, nasze głowy są „rozproszone”. To jest akurat prawdą. Na niezrośniętej czaszce dziecka rzeczywiście znajduje się „miękki punkt”. Hughes wierzył, że sposobem na przywrócenie bujnej wyobraźni i percepcji, które posiada dziecko jest wywiercenie dziury w zamkniętej czaszce dorosłego.
W 1965 roku po latach eksperymentów doktor Hughes sam wywiercił sobie dziurę w czaszce, używając podczas zabiegu wiertarki elektrycznej, skalpela i igły do iniekcji podskórnych (w celu podania miejscowego środka znieczulającego). Była to pierwsza celowa trepanacja od setek lat.
Bart Hughes po udanym zabiegu trepanacji źródło: Wikimedia
Po udanym zabiegu natychmiast zaczął nauczać o korzyściach płynących z nowego stanu świadomości. Ludzie, którzy byli poddani trepanacji, mieli wykazywać zwiększoną koncentrację, która podobno przyczyniała się do lepszego samopoczucia. Wśród korzyści wymieniał również wyostrzenie słuchu. Istniały także profity wynikające ze zwiększonej „świadomości”, które trudno było opisać zwykłymi słowami. Ostatecznie mało kto brał te rewelacje na poważnie. Sam naukowiec został uznany za szaleńca i umieszczony w zakładzie zamkniętym. Wieść o zbawiennych skutkach trepanacji dotarły jednak do osób, które zostały naśladowcami Holendra. Część z nich spisała swoje doświadczenia. Przykładem jest Joe Mellen, który wydał książkę pod adekwatnym tytułem „Odwiert”.
Przekonania Holendra były i są krytycznie oceniane przez pozostałych neurochirurgów. Chociaż zgadzają się oni z tym, że funkcje mózgu słabną wraz z wiekiem, nie uważają, aby zwiększenie przepływu krwi (który zdaniem wielu naukowców ma większy wpływ ma funkcjonowanie mózgu niż objętość krwi) mogło odwrócić proces starzenia się tego organu u dorosłych.
Wszyscy neurochirurdzy zgadzają się natomiast w jednym – otwór w czaszce jest punktem startowym wszystkich procedur neurochirurgicznych. Trepanacja kliniczna jest wykonywana na przykład w celu usunięcia krwotoków i zmniejszenia ciśnienia w jamie czaszki, którego wzrost był następstwem wrzodów mózgu. W jednym i drugim przypadku dziura w głowie otwiera drogę do przeprowadzenia innych koniecznych operacji i po wszystkim jest wypełniana.
Dodatkowo chirurdzy wskazują, że ryzyko powstania zakrzepów krwi, urazów mózgu spowodowanych zbyt głębokim wwierceniem się oraz infekcji jest bardziej prawdopodobne niż pojawianie się tych wszystkich nieudowodnionych korzyści związanych z trepanacją.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!