Co się stanie, jeśli przypadkowo uszkodzisz lub zniszczysz bezcenne dzieło sztuki w muzeum?
Jeśli kiedykolwiek byliście w muzeum lub galerii sztuki, zapewne zauważyliście, że wiele dzieł sztuki i historycznych skarbów nie jest w żaden sposób zabezpieczona. Wyjątkiem są jedynie najsłynniejsze i najcenniejsze eksponaty. Poza nimi można nawet przypadkowo zniszczyć wiele dzieł. Co się stanie, jeśli zwiedzający nieumyślnie uszkodzi unikatowy, bezcenny eksponat lub obraz? Jak się okazuje, nie poniesie on praktycznie żadnych konsekwencji.
Dzieje się tak głównie z dwóch powodów. Po pierwsze muzea i galerie prawie zawsze są ubezpieczone od tego typu wypadków. Po drugie takie sytuacje po prostu się zdarzają i osoby prowadzące muzea to rozumieją.
W prawie każdym przypadku związanym z nieumyślnym uszkodzeniem lub całkowitym zniszczeniem eksponatu właściciel dzieła sztuki czy dyrektor muzeum nie domagał się od sprawcy żadnych opłat. Nie oznacza to jednak, że osoba, która przyczyniła się do zniszczeń, nie poniosła nigdy żadnych konsekwencji. W najgorszym przypadku kończyło się na wpisaniu na czarną listę danego muzeum czy galerii, co wiązało się z tym, że nie mogła ona ponownie odwiedzić tego miejsca.
Przykładem niech będzie historia Nicka Flynna, który w 2006 roku potknął się o sznurówkę podczas spacerowanie pomiędzy eksponatami zgromadzonymi w Fitzwilliam Museum w Cambridge i spadając ze schodów stłukł trzy XVII-wieczne wazy o łącznej wartości około 225 tys. dolarów. W momencie potknięcia Flynn doskonale wiedział, jak to się skończy. Wokół niego znajdowała się w końcu niezliczona ilość wysokiej jakości wyrobów z ceramiki. Mężczyzna myślał jednak, że stłucze tylko jeden z nich. Okazało się, że waza, na którą wpadł, nie była w żaden sposób przytwierdzona do powierzchni, na której spoczywała i w locie uderzyła w kolejny eksponat, który uderzył w jeszcze inny. Zadziałał efekt domina. Ostatecznie wszystkie trzy bezcenne, chińskie wazy udało się posklejać.
Flynn zapewniał, że nie zrobił tego celowo i była to jedna z tych sytuacji, w których zadziałał niewiarygodny wręcz pech. Jego tłumaczenie zostało przyjęte i jedyne konsekwencje, jakie poniósł mężczyzna, to otrzymanie listu z informacją, żeby przez najbliższy czas nie odwiedzał muzeum, w którym doszło do zdarzenia. Zakaz bynajmniej nie został wyrażony w ostrych słowach, wręcz przeciwnie, Flynn został poproszony o to, by przez jakiś czas powstrzymał się od kolejnej wizyty w Fitzwilliam Museum.
We wiadomości, którą muzeum wydało dla opinii publicznej, zadbano nawet o to, aby nie pojawiły się dane personalne osoby, która dokonała zniszczeń. Tym samym Flynnowi oszczędzono wstydu i wielu nieprzyjemności związanych z „popularnością” wynikającej tylko z tego, że zniszczył on wazy, które przed spotkaniem z nim zdołały przetrwać około czterech stuleci. Dziennikarze tabloidów postanowili jednak wszcząć swoje własne śledztwo i dowiedzieć się kto stał za tym niefortunnym wypadkiem. Tylko dlatego znamy nazwisko mężczyzny.
Innym przykładem, tym razem z 2015 roku, jest przypadek 12-letniego chłopca, który potknął się podczas zwiedzania tajwańskiej wystawy sztuki. Zakończyło się to przebiciem 350-letniego obrazu „Kwiaty” Paolo Porpora wycenianego na 1,5 mln dolarów. Organizatorzy wystawy od razu zapewnili chłopca i jego rodzinę, że nie będą oni musieli płacić żadnego odszkodowania, ani nie uświadczą kłopotów prawnych. Jeden z nich nalegał publicznie, aby nie winić chłopca za nieszczęśliwy wypadek.
W 2010 roku pewna młoda kobieta, której personalia nie są znane do dziś, uszkodziła inne wielkie dzieło sztuki. Obraz autorstwa Picassa zatytułowany „Aktor” wart był 130 mln dolarów. Kobieta wpadła na niego i w rezultacie rozdarła płótno w prawym dolnym rogu. W tym przypadku muzealnicy byli bardziej zainteresowani tym, czy kobiecie nic się nie stało niż tym, że w wyniku uszkodzenia obraz mógł stracić nawet połowę na swojej wartości.
Tego typu przykładów można by podać jeszcze wiele. Zazwyczaj wszystko kończyło się szczęśliwie dla osoby, która przypadkowo doprowadziła do zniszczenia eksponatu. Jest jednak co najmniej jeden wyjątek do tej reguły. Mowa tu o turyście, który na jednym z portugalskich dworców kolejowych postanowił zrobić sobie zdjęcie z posągiem Dom Sebastiano z 1890 roku, co zakończyło się zniszczeniem posągu, który został przypadkowo przewrócony przez nieszczęśliwca. Co prawda do informacji publicznej nie podano nazwiska mężczyzny, który zniszczył posąg, ale posądzono go o zniszczenie mienia publicznego.
Który obraz został ubezpieczony na najwyższą kwotę?
Wartość ubezpieczenia jednego z obrazów została nawet wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa. O którym dziele mowa?Co się dzieje, gdy to sami pracownicy muzeum lub galerii przyczynią się do zniszczeń? Jeśli była to nieumyślnie popełniona „zbrodnia” zazwyczaj kończy się tak samo, jak w przypadku, gdy to osoba odwiedzająca wystawę coś uszkodzi. W 2000 roku tragarze podczas aukcji na Bond Street przypadkowo umieścili w niszczarce obraz artysty Luciana Freuda o wartości 130 tys. dolarów. Dzieło było przechowywane w dużej, drewnianej skrzyni, którą uznano za pustą i wyrzucono razem z pozostałymi śmieciami. Dom aukcyjny uspokoił pracowników, że ci nie stracą pracy, a cała sytuacja została uznana za nieporozumienie.
Wszystkie dotychczasowe przypadki łączy to, że były zakwalifikowane jako nieumyślne spowodowanie szkody. Czy podobnie bezkarne pozostają osoby, które świadomie i z premedytacją dokonają zniszczeń? Nie. W takich sytuacjach kary są znacznie dotkliwsze łącznie z bezwzględnym pozbawieniem wolności. Andrew Shannon, który zaatakował pięścią jeden z obrazów Moneta. „Argenteuil Basin with a Single Sailboat” był wart około 10 mln dolarów. Później mężczyzna tłumaczył się, że był to wypadek, ale materiał zarejestrowany przez kamery bezpieczeństwa nie pozostawiał wątpliwości. W momencie zatrzymania przez ochronę w kieszeni mężczyzny znaleziono także puszkę z farbą. Ostatecznie przestępca został skazany na sześć lat więzienia.
Być może zastanawia Was, dlaczego tak drogie dzieła sztuki nie są zabezpieczone szkłem ochronnym lub nie znajdują się pod stałą obserwacją ochroniarza. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o… no właśnie. Muzea i galerie, w których są wystawione nawet najcenniejsze eksponaty, wbrew pozorom nie posiadają nieograniczonych środków finansowych. Drugim powodem jest to, że zabezpieczenia zakłóciłyby doświadczenia płynące z podziwiania sztuki.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!