Co tak naprawdę dzieje się w słynnym trójkącie bermudzkim?
„Trójkąt bermudzki” osiągnął szczyt swojej popularności w latach 70. XX wieku. To właśnie w tamtym czasie był on głównym tematem niezliczonych publikacji i programów telewizyjnych. Dzisiaj pamięta o nim już znacznie mniej osób zainteresowanych niezwykłymi zjawiskami. Pora to zmienić, bo jest to niezwykle ciekawe zagadnienie.
Wokół trójkąta bermudzkiego wyrosło wiele legend i innych niesamowitych opowieści. Według najpopularniejszej teorii, która przeniknęła do popkultury, miała to być połać oceanu pomiędzy Bermudami na wschodzie, Puerto Rico na południu oraz Miami na północnym zachodzie, na której w tajemniczych okolicznościach znikały samoloty i statki. Niezwykłe zjawisko nie znalazło jednak swojego potwierdzenia w rzeczywistości, jak to bardzo często w tego typu opowieściach bywa.
Jednym z największych sceptyków, który od początku wątpił w legendę o trójkącie bermudzkim, był Mike Hutchinson. Co prawda potwierdził on, że do zaginięć dochodzi, ale nie stoją za nimi żadne tajemnicze siły. Obalanie mitu przyszło wyjątkowo łatwo. Wiele spośród historii było bowiem tak nieprawdopodobnych, że należało mocno naginać fakty, aby je w jakimkolwiek sposób uwiarygodnić. Bardzo często rzekomo zagadkowe zaginięcia miały miejsce kilkaset kilometrów od trójkąta. Ponadto straż przybrzeżna była w stanie wytłumaczyć niemal wszystkie z nich.
Jednym z głównych powodów, który stał za zaginięciami statków i samolotów były warunki atmosferyczne. Logiczne wytłumaczenia nie zdołały jednak skutecznie zmniejszyć liczby niesamowitych opowieści o trójkącie bermudzkim. Według jednej z nich do katastrof dochodziło w związku z dziwnymi gazami, które miały znajdować się pod powierzchnią oceanu. Takie bzdury były powtarzane nawet w filmach dokumentalnych jeszcze na początku lat 90. XX wieku.
Pomidor - niedziela, 1 grudnia 2019, godz. 13:56
Prawda