Sztuczna krew - z czego powstaje i czy zawsze musi być czerwona?
Miłośnicy horrorów, filmów z gatunku gore, a nawet akcji widzą litry wylewane na ekranie. Nie, nie potu ekipy filmowej - to pozostaje poza naszymi oczami. Dziś pod lupę bierzemy sztuczną krew.
Mieszanka sosu czekoladowego, ciepłej wody, syropu kukurydzianego, czerwonego barwnika i kilku tajnych zagęszczaczy była produkowana już w latach 60 i 70 dwudziestego wieku. To nie znaczy, że nie pojawiała się wcześniej. W czarno-białych filmach nie musiała być nawet czerwona. W Psychozie Hitchcocka nie stosowano zaawansowanych metod, bo ciężko za taką uznać wyciśnięcie butelki syropu czekoladowego podczas trwania całej sceny. Alternatywą bywał sos pomidorowy.
Jednak rewolucja w kinie, czyli kolorowy obraz, wymusiła kolejną. Skład krwi płynącej w naszych żyłach nie zmienia się, ta wylewana wiadrami przechodziła ciągłą zmianę formuły. I tak powstała mikstura z dodatkiem trujących substancji. Odpowiadał za to Dick Smith. Oto jej receptura:
- jeden litr białego, kukurydzianego syropu,
- jedna łyżeczka parabenu metylowego,
- 60 gram czerwonego barwnika spożywczego,
- pięć łyżeczek żółtego barwnika spożywczego,
- 60 gram płynu stosowanego przez firmę Kodak (zapobiega smugom na zdjęciach i jest trujący).
Nie próbujcie tego w domu!
Krwi tej użyto w przełomowych tytułach, takich jak Ojciec Chrzestny i Taksówkarz. Spływała po skórze, wsiąkała w tkaniny i wyglądała realistycznie, przez co drugi z nich otrzymał klasyfikację jako ekstremalnie brutalny. Scorsese świadomie obniżył jakość efektu, aby uzyskać łagodniejszą notę. Najwięcej lepkiej substancji wykorzystano w filmie Lśnienie. Podobno ilość liczona była w dziesiątkach tysięcy litrów!
Dzisiaj, w większości przypadków są to już efekty komputerowe. Cyfrowa krew została pokazana z całą siłą w filmie 300. Piksele wyparły 400 litrów cieczy użytych w scenie walki samurajów (Kill Bill Quentina Tarantino), które wciąż miały w sobie cząstkę oryginalnej receptury Smitha.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!