Tego głazu z Tychowa nie uniósłby sam Syzyf
Zbliżające się cieplejsze miesiące to dobry moment na zwiedzanie Polski i odkrywanie jej tajemnic. Jeśli w kręgu Waszych zainteresowań znajduje się geologia, atrakcyjnym wypadem może okazać się ten do Tychowa położonego w powiecie białogardzkim. Tam to bowiem znajduje się największy w naszym kraju i jeden z największych w Europie głaz narzutowy, który doczekał się nawet własnej nazwy.
Głazy narzutowe to nic innego, jak fragmenty skał, które „wędrowały” razem z lądolodem. Ten znajdujący się na tychowskim cmentarzu został przeniesiony w to miejsce aż ze Skandynawii podczas ostatniego północnopolskiego zlodowacenia. O tym, że Trygław, bo tak nazywa się gigantyczny fragment litej skały, był niesiony przez lądolód, najlepiej świadczą liczne, głębokie rysy, które można zaobserwować na jego powierzchni. W skład giganta wchodzą głównie: różnobarwny granit, szary kwarc, zabarwiony na żółtawo skaleń oraz czarny łuszczyk.
Obecnie Trygław jest uznany za pomnik przyrody i podlega ochronie prawnej. Jest także miejscem kultu. Coroczną tradycją jest odprawianie mszy świętej w dniu Wszystkich Świętych. Podczas tego wydarzenia skała pełni funkcję kamiennego ołtarza.
źródło: tychowo.pl
Jeśli zdecydujecie się na wycieczkę do miejscowości położonej w województwie zachodniopomorskim, nie powinniście być więc zaskoczeni tym, że na olbrzymie o obwodzie 50 metrów i wadze (szacowanej) 200 ton znajduje się drewniany krzyż. Został on postawiony z inicjatywy niemieckich mieszkańców w 1874 roku. Figura Chrystusa została odlana w Berlinie. Na głazie, pod krzyżem znajduje się także tablica, na której zamieszczono czterowiersz w języku niemieckim. Czytamy w nim o śmierci pokonanej przez Zbawiciela.
Czterowiersz opowiada także o legendzie, która z czasem powstała wśród lokalnej społeczności. Według niej pod skałą znajduje się zakopany posąg Trygława (trójgłowego, słowiańskiego boga, władcy nieba, ziemi i podziemi) wykonany ze szczerego złota. Stąd też wzięła się nazwa atrakcji. Według innej opowieści, na ogromny głaz miała wjechać powożona przez jednego z książąt Pomorza Zachodniego karoca zaprzężona w cztery konie, a następnie na nim zawrócić. Miało to uświadomić, jak ogromne rozmiary ma polodowcowy olbrzym. Według jeszcze innej legendy Trygław oraz inny, znacznie mniejszy głaz narzutowy, który znajduje się w okolicy, miały być przyniesione w te strony przez samego diabła. Podobne przekonania dotyczyły innych głazów. Z tego też powodu wiele z nich zostało rozbitych.
Odwiedzający miejscowy cmentarz w Tychowie nie są w stanie dojrzeć całego ogromu Trygława. Jego łączna wysokość została oszacowana na 7,8 metra, ale tylko 3,8 metra wystaje ponad ziemię. Pozostała część jest w niej zagłębiona.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!