Jak powstały bombki?
Historię kartki świątecznej już znacie. Przybliżyliśmy ją Wam dokładnie rok temu. Tym razem opowiemy, skąd wziął się zwyczaj przyozdabiania choinki i jaka jest historia, która stoi za powstaniem popularnych baniek. W niektórych regionach naszego kraju tak właśnie mówi się na bombki. Zanim jednak do tego przejdziemy, dowiecie się, czym przyozdabiano drzewko przed powstaniem najpopularniejszej świątecznej ozdoby.
Musicie wiedzieć, że ubieranie choinki wywodzi się z tradycji pogańskiej, która została przejęta przez kościół katolicki. Początkowo nawet ozdoby pozostały te same, zmieniło się jedynie ich znaczenie i symbolika. Poganie zawieszali na choince jedzenie, które miało być przeznaczone dla zmarłych, co nijak nie pasowało do chrześcijańskich wierzeń. Dzisiaj przyozdabiamy drzewko jak nam się żywnie podoba. Zupełnie inaczej było w przeszłości. Panowały ścisłe zasady tego, co może zawisnąć na gałązkach. Nie znaczy to, że choinka nie zachwycała feerią barw. Znajdowały się na niej cukierki, pierniczki i ciastka. Nie mogło zabraknąć także orzechów. Drzewko ozdabiano również własnoręcznie wykonanymi ozdobami z papieru lub bibuły, popularne było także używanie w tym celu wydmuszek. Zaskoczeniem może być natomiast fakt, iż na gałązki były obleczone w słomę lub źdźbła trawy. Na pierwszych choinkach nie mogło zabraknąć także światełek. Nie miały one jednak nic wspólnego z tymi znanymi obecnie. Pierwotnie do rozświetlenia drzewka używano świeczek stawianych na gałązkach.
Pierwsze bombki pojawiły się w 1847 roku. Ich twórca, Hans Greiner wpadł na pomysł stworzenia wydmuszek z cieniutkiego szkła z biedy. Trudno w to uwierzyć, szczególnie że te dzisiejsze troszkę kosztują, a ich przyozdobienie można śmiało określić jako bogate. Skomplikowane wzory, często ręcznie malowane, brokat i różnokolorowe farby nie były jednak używane w przypadku pierwszych baniek. Te wykonane w Lausch u naszych zachodnich sąsiadów miały stanowić imitację jabłek i orzechów, na które nie było stać ich wynalazcy. Szklane kule, które na swojej choince powiesił pracownik szklanej manufaktury, spodobały się jego sąsiadom. Oni także chcieli zawiesić je na swoich drzewkach. Dzięki pomysłowi fabryka, która była bliska bankructwa stanęła na nogi, a świąteczne ozdoby są w niej produkowane do dzisiaj.
Po Niemcach przyszedł czas na Wielką Brytanię, to właśnie tam zawędrowały najpierw bombki. Potem zdobyły popularność już w całej Europie. Do Polski dotarły w tym samym czasie, co do Stanów Zjednoczonych, czyli pod koniec XIX wieku. Początkowo importowaliśmy je z zagranicy, ale w krótkim czasie powstały w naszym kraju zakłady, które same zajmowały się ich produkcją. Początkowo wydmuchiwano tradycyjne kształty jabłek i orzechów. Z czasem zaczęły powstawać bombki w kształcie przedmiotów, których używano na co dzień np. parasolek i butów. Dopiero potem pojawiły się aniołki, bałwanki i zwierzęta.
Historia kartki świątecznej
Zwyczaj wysyłania kartek świątecznych rozpoczął się w Wielkiej Brytanii w 1834 roku. Wszystko za sprawą Sir Henry'ego Cole'a. Jego zadaniem, jako asystenta w urzędzie pocztowym, było wymyślenie sposobu, aby poczta była wykorzystywana w większym stopniu przez zwykłych mieszkańców.Jak to bywa w przypadku tworzenia małych dzieł sztuki, najważniejszy jest pomysł. Następnie koncepcja jest przenoszona na model wykonany z plasteliny lub wosku. Te naprawdę szczegółowe mogą pochłonąć nawet 30 godzin pracy. Kolejnym krokiem jest zalanie figurki gipsem. Tak przygotowany wzór służy do stworzenia formy z metalu. Procesowi powstawania bombek towarzyszą ogromne temperatury. Szkło należy rozgrzać za pomocą palnika do kilkuset stopni Celsjusza (nawet 1000!). Tylko w ten sposób można uzyskać półpłynną masę, która daje się kształtować. Potem jest już różnie. Niektóre bombki powstają jako odlewy z przygotowanych wcześniej form, a inne formuje się ręcznie. W tym celu do szkła należy wtłoczyć powietrze. Pracownik musi mieć pojemne płuca. Wystarczającą ilość powietrza trzeba wdmuchać tylko jednym wydechem, gdy chce się ponownie nabrać powietrza, szkło zdąży stężeć. Najmniej skomplikowane wzory to kilka minut pracy, znacznie dłużej jest w przypadku tych z nietypowym kształtem. Uformowanie szklanej bańki to dopiero pierwszy etap produkcji. Następnym jest malowanie i przyozdabianie bombki.
Polska jest słynna z wytwarzania jednych z najbardziej pożądanych bombek na całym świecie. Ręcznie malowane stanowią swojego rodzaju dzieła sztuki, które są importowane do wielu krajów Europy. Nasze wyroby trafiają także do Kanady i Stanów Zjednoczonych. Szczególnie mocno upodobaliśmy sobie tę choinkową ozdobę. Dowodem może być jedyne na świecie Muzeum Bombki Choinkowej, które znajduje się w miejscowości Nowa Dęba. Powstało ono w 2012 roku. Każdy odwiedzający ma okazję podziwiania bombek z różnych epok i zakątków świata. Duża część bombek pochodzi z kolekcji pana Janusza Bilińskiego, który jest zresztą założycielem muzeum. Jest on także właścicielem jednej z wytwórni szklanych ozdób. Odwiedzający Muzeum mogą liczyć na dodatkowe atrakcje. Prawdziwą bomb(k)ą jest możliwość samodzielnego przyozdobienia własnej, a co za tym idzie unikatowej bańki.
Najdroższa bombka świata nie wyszła jednak spod ręki polskiego artysty. Powstała ona w Wielkiej Brytanii i jest warta 400 tys. złotych. Jak to możliwe? Materiały użyte do jej produkcji to m.in. białe złoto, 188 rubinów i 500 diamentów. Wykonanie tego cuda trwało niemal rok. Autorem bombki jest jubiler Mark Hussey. W momencie, gdy podjął się tego ambitnego projektu miał 38 lat. Wrażenie robią także względy bezpieczeństwa, jakie zostały podjęte w przypadku najdroższej bańki świata. Przechowywana jest ona w stalowym pudełku otoczonym dodatkowo grubą szybą. Robi wrażenie, chociaż z tradycyjną bombką ma to niewiele wspólnego.
Czy w Waszych domach także zostawiało się bombki, które zdobiły drzewka Waszych prababci i babci? We wielu domach (w tym moim) ozdoby przechodzą z pokolenia na pokolenie. Dlatego też na mojej choince znaleźć można już dawno zapomniane „pajączki”.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!