Yeti – czy człowiek śniegu istnieje naprawdę?
Wielka Stopa, potwór z Loch Ness i Yeti to prawdopodobnie najsłynniejsze z tajemniczych stworzeń, o których krążą liczne legendy. Okres zimowy to dobry czas, aby przybliżyć sylwetkę tego ostatniego. Yeti zwany czasami człowiekiem śniegu jest opisywany jako wielki, owłosiony stwór poruszający się na dwóch nogach. Czy ktoś go kiedykolwiek widział na własne oczy?
Nawet jeśli podchodzimy sceptycznie do tych wszystkich opowieści o niesamowitych kreaturach, warto zauważyć, że legendy o nich powstały z jakiegoś powodu. Mit o groźnym człowieku gór (niektórzy uważają go za bezmyślne zwierzę) narodził się za sprawą tubylców, ale nie tylko. Został on uwiarygodniony za sprawą zachodnich himalaistów, którzy mieli widzieć Yeti lub jego ślady w Himalajach.
Na podstawie rzekomych obserwacji powstał opis, który funkcjonuje do dziś. Przedstawia on stworzenie jako wysoką istotę poruszającą się na dwóch nogach. Cechą charakterystyczną jest bujne owłosienie występujące na całym ciele. Najczęściej jest ono ciemne, a nie białe jak śnieg. Bardzo często o Yeti mówi się jako o człekokształtnej małpie, znacznie rzadziej monstrum jest określane jako człowiek lub niedźwiedź. Rozbieżności w jego opisie są i to dość spore, co negatywnie wpływa na wiarygodność opowieści o Yeti.
Nie zmienia to jednak faktu, że można znaleźć wzmianki o nim w historycznych zapisach. Legendy o tajemniczym stworze dotarły także do środowiska naukowców, a konkretniej zoologów. Najwcześniejsza z notatek powstała prawdopodobnie w 1832 i została stworzona przez angielskiego uczonego nazwiskiem Hodgson. Napisał on, że był świadkiem tego, jak miejscowa ludność uciekała w wysokie góry przed ogromnym stworzeniem przypominającym małpę. Jednakże podkreślił on, że sam tej istoty nie widział.
Według jednej z teorii Yeti to tak naprawdę niedźwiedź tybetański
Istnieją także inne relacje, według których Yeti faktycznie istnieje. Twardych dowodów jednak brakuje. Bestia jest więc traktowana jako legendarna. Czy oznacza to jednak, że wszyscy, który mieli ją widzieć, zmyślają? Niekoniecznie. Na przestrzeni lat powstało wiele prób wyjaśnienia tego zjawiska. Jedna z teorii bierze pod uwagę fakt, że nikt nie stanął ze stworzeniem twarzą w twarz. Wszystkie opowieści o spotkaniu fantastycznej postaci wspominają o tym, że była ona widziana jedynie z daleka i to podczas pogody, która znacząco utrudniała dostrzeżenie szczegółów. Biorąc to pod uwagę, sceptycy doszli do wniosku, że Yeti to w rzeczywistości złudzenie optyczne, przedstawiciel znanego gatunku zwierzęcia lub po prostu człowiek.
Pozostaje także kwestia wielkich śladów stóp w śniegu. Jak te mogły powstać? Opcji jest wiele, ale do najpopularniejszych teorii należą te o działaniu człowieka i promieni słonecznych. Pierwszy przypadek wydaje się jasny. Żartownisie mieli tworzyć coś na kształt wielkich stóp, aby następnie odbijać je w śniegu. Inni mówią o tym, że byli to sami tubylcy, którzy chcieli zniechęcić podróżników z Zachodu do wędrowania w wyższe partie gór. Ludowe wierzenia mówiły, że są to święte miejsca.
Według części sceptyków wielkie ślady były niczym innym jak odciskami łap niedźwiedzi, które pod wpływem promieni słonecznych i topniejącego śniegu miały zostać powiększone.
Czy jest w ogóle możliwe, że Yeti naprawdę istnieje lub występował w Himalajach w przeszłości? Chociaż niektórym będzie ciężko w to uwierzyć, należy brać to pod uwagę jako prawdopodobne. Nie wyklucza tego nawet część naukowców. Są ku temu dobre podstawy. Świat nauki nadal nie zna wszystkich gatunków występujących na naszej planecie. Przykładem są Szympansy z Lasu Bili. Gatunek małp o sporych rozmiarach został odkryty dopiero w 2004 roku.
Zajmując się tematyką mitycznego Yeti, nie można nie wspomnieć o Polakach. Jak powszechnie wiadomo, nasi rodacy byli i są potęgą we wspinaczce wysokogórskiej. Nic więc dziwnego, że i oni natrafili na rzekome ślady fantastycznego stworzenia. Stało się to dokładnie 4 listopada 1979. Wtedy to uczestnicy polskiej wyprawy na szczyt Lhotse pod przewodnictwem Andrzeja Zawady odnaleźli wielkie odciski stóp w śniegu, które miał zostawić za sobą Yeti. To zresztą nie wszystko. Inny polski himalaista, Jerzy Surdel przeszedł do historii m.in. jako pierwsza osoba, która zarejestrowała na taśmie filmowej olbrzymie tropy.
Istnieje czy nie?
Badacze zajmujący się tematem Yeti do dziś organizują wyprawy mające na celu znalezienie ostatecznych dowodów na istnienie bestii lub tych, które miałyby wykluczyć taką możliwość. Na razie próby te okazują się bezskuteczne. Jedyne co udaje się od czasu do czasu znaleźć to ślady łap odbite w śniegu. Największe z nich mają długość przekraczającą pół metra. Nie mogły one więc być pozostawione przez żaden ze znanych ludzkości gatunków zwierzęcia. To jednak za mało, aby ogłosić faktyczne istnienie Yeti.
Stwór jest chętnie wykorzystywany w kinematografii. Niestety, najczęściej są to filmy z gatunku horror o bardzo niskiej jakości. Mamy na myśli, chociażby „Yeti: Zabójcza stopa”. Przez niektórych fanów kina ten film jest tak zły, że aż… dobry. Masochiści mogą więc dać mu szansę. Nie wszystkie obrazy przedstawiają jednak Yeti jako krwiożerczą bestię stanowiącą zagrożenie dla ludzi. Powstają również animacje, w których jest on sympatycznym stworkiem. Przykładem jest jeszcze świeże „O Yeti!”. Bajka miała swoją polską premierę 11 października 2019 roku i zebrała bardzo przyzwoite recenzje.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!