Husaria. Część piąta: Największe zwycięstwa - Wiedeń
Wiedeń - 12 września 1683
Latem 1683 roku trzysta tysięcy wojowników Imperium Osmańskiego pod wodzą Wielkiego Wezyra Kary Mustafy rozpoczyna oblężenie Wiednia. Po ucieczce Cesarza Leopolda I los miasta staje się coraz bardziej niepewny. Jeśli Wiedeń upadnie, armia Wielkiego Wezyra bez trudu dotrze aż do Morza Północnego, a potem także do Rzymu. Po wielu tygodniach oblężenia, 12 września 1683 roku dochodzi do decydującego starcia.
Do tej bitwy jako naród mamy ciekawe podejście - twierdzimy, że Austriacy nie są nam wystarczająco wdzięczni za uratowanie Wiednia. Można to porównać do sytuacji, w której to Anglicy nie specjalnie doceniają wkład bohaterskiego dywizjonu 303 w bitwę o Anglię. Pamiętajmy jednak, że Polacy stanowili jedną z trzech armii sojuszniczych - obok armii niemieckiej i właśnie Austriaków. Podchodzić należy do tego spokojnie, aczkolwiek prawdą jest, że kiedy husaria ruszała do szarży, to wojska niemieckie i austriackie przerwały walkę - tylko po to, aby na własne oczy zobaczyć legendarną jednostkę, a widok był to imponujący.
Przebieg bitwy przedstawia Józef Brandt:
źródło: Wikipedia
Kilka tysięcy jeźdźców uzbrojonych w kopie w pełnym galopie ruszyło na spotkanie Turkom. Już w tym momencie przeciwnik zdawał sobie sprawę, że bitwa jest przegrana i tak naprawdę uciekał - skupił się już tylko na osłonie dezerterujących, którzy pozostawili cały obóz i brali nogi za pas. Prawdziwa klęska spotkała armię turecką dopiero pod Parkanami. To tam Sobieski zadał im druzgocący cios, zabijając tysiące ludzi. Bitwa była zwycięska, ale Turcy ponieśli stosunkowo małe straty. Wiedzieli oni, że sytuacja robi się beznadziejna i rzucili się do ucieczki. Dla Europy był to kluczowy moment. Turcja po klęsce pod Wiedniem przeszła do defensywy, a jej wielowiekowa walka o przeniesienie islamu w głąb kontynentu europejskiego została zahamowana.
Scenę, w której król Polski wysyła wiadomość o zwycięstwie papieżowi Innocentemu XI namalował Jan Matejko:
źródło: Wikipedia
Odsiecz wiedeńska była wydarzeniem niebagatelnym - już jej uczestnicy mieli świadomość, że biorą udział w czymś niezwykłym. Liczne pamiętniki oddają nastrój niesamowitości, a wiele niezwykłych wydarzeń jakie wtedy miały miejsce do dziś nie zostało całkowicie wyjaśnionych. Podczas marszu na Wiedeń, a dokładnie 30 sierpnia, na niebie pokazał się „orzeł piękny i wielki, który przez cały dzień zdawał się pilnować królewskiej osoby, jakoby drogę pokazując”. Znak ten dla rycerzy był zwiastunem szczęścia, co istotnie podniosło ich morale. Następnego dnia orla już wprawdzie nie widziano, lecz na niebie pojawiła się tęcza „jakoby pośrodku nieba, prosto nad głowami naszymi (...) rogi miała obydwa odwrócone od słońca”. Przez dwie godziny na niebie widoczna była także kometa, wojsko uznało te znaki za kolejny dar od Boga.
O bitwie krąży wiele anegdot, dość popularna, acz niemająca potwierdzenia w źródłach historycznych jest ta o specyficznym dialogu wezyra Kara Mustafy z królem Janem III Sobieskim. Przed bitwą wezyr miał wysłać do Lwa Lechistanu korzec maku na znak, że tylu ma żołnierzy pod swoim dowództwem, ile jest owych ziarenek w korcu - niezliczoną ilość. Miał na to Sobieski zareagować odsyłając garniec pieprzu z komentarzem, że Polaków jest tylko tyle ile ziarenek pieprzu, ale niech ktoś spróbuje je zgryźć!
Husaria. Część czwarta: Największe zwycięstwa - Kircholm, Kłuszyn, Chocim
Zwycięstw było bardzo dużo. Nieprawdą jest jednak, że przez 100 lat nie przegrali oni żadnej bitwy, aczkolwiek husarze często wykonywali powierzone im zadania, ale sama bitwa kończyła się przegraną.Istnieje też historia jakoby po wygranej bitwie pod Wiedniem, w obliczu jaskrawej niewdzięczności ze strony cesarza Leopolda I miało miejsce takie oto zdarzenie: Cesarz z Sobieskim spotkali się po raz pierwszy po rozegranej bitwie na oczach mieszkańców Wiednia. Kiedy następował ten moment, w którym jeden z nich powinien wykonać kurtuazyjny gest ukłonu - sytuacja niezręcznie się przedłużała. Sobieski, jako triumfator i wybawiciel nie miał zamiaru ukłonić się przed cesarzem, który opuścił miasto, uciekając do Linzu na wieść o zbliżających się Turkach. Leopoldowi zaś cesarska ambicja zakazywała oddawania należnego honoru postaci (wg swojej własnej opinii) niższej w dyplomatycznej hierarchii, zwłaszcza na oczach własnych mieszczan (pomińmy fakt, że cała wiktoria jest po dziś dzień spychana na margines, zaś świeżo po zdarzeniu, wkraczającemu do Wiednia Sobieskiemu nie uchylono nawet całej bramy). Kiedy przedziwna sytuacja osiągnęła apogeum, zdawało się, że Sobieski wyciągnął rękę, aby zdjąć nakrycie głowy, na co Leopold odpowiedział tym samym gestem. Kiedy okazało się, że król Jan sięga jedynie do wąsa, sarmackim zwyczajem kręconego palcami od czasu do czasu, było już za późno - kapelusz z cesarskiej głowy został już zdjęty...
Spotkanie króla Polski Jana III Sobieskiego i cesarza Leopolda I Artura Grottgera:
źródło: Wikipedia
W 2012 roku swoją premierę miał film opowiadający o bitwie pod Wiedniem o takim właśnie tytule. Polsko-włoska produkcja reżyserowana przez Renzo Martinelli nie zdobyła, delikatnie mówiąc, przychylnych recenzji. Nieudolne aktorstwo i niezliczoną ilość wpadek (żarówki w XVII wieku nie istniały!) nadrabia jednak zgodnością z faktami historycznymi. Film kręcony w Krakowie, Łańcucie, Krasiczynie, Warszawie i Wilanowie (Polska), w Mantui (Włochy) oraz w Călugăreni i Bukareszcie (Rumunia) polecamy zatem tylko pasjonatom historii, a niekoniecznie kina.
Łukasz - wtorek, 27 czerwca 2017, godz. 19:17
W filmie jest również niezliczona ilość błędów w wyposażeniuwszystkich formacji wojskowych o husarii nie wspominając. Film nadaje się co najwyżej dla przedszkolaków.
Vv - piątek, 23 lutego 2018, godz. 19:30
Czesc to mi bardzon pomogło
Mateusz - poniedziałek, 26 lutego 2018, godz. 17:34
Cieszymy się ;)
Matrix - czwartek, 5 kwietnia 2018, godz. 17:52
Przepisuje to na historię
Husarz - sobota, 25 kwietnia 2020, godz. 20:06
:D
Arek - piątek, 6 listopada 2020, godz. 20:36
A ja myślę iż wkrótce Asturyjscy przypomną sobie jak wygląda jarzmo muzułmańskie.