Mars: Największy wulkan w Układzie Słonecznym - cz. 2
Pierwsze trzy przelotne obrazy Marsa tylko przygnębiły geologów. Trudno było zrozumieć, dlaczego czerwona planeta miałaby być równie martwa jak Księżyc. Gdy powstawała, z pewnością była gorącą skalną kulą. Mars jest wprawdzie mniejszy od Ziemi, ale znacznie większy od Księżyca. W ciągu kilku miliardów lat istnienia planety część wewnętrznego ciepła musiała wydzielić się w postaci lawy, a na powierzchni musiały pozostać ślady tego procesu.
Ciągle coś nie tak...
13 listopada 1971 roku zostały uruchomione rakiety hamujące sondy Mariner 9, która weszła na orbitę Marsa; teraz sonda krążyła na wysokości 1400 kilometrów, a jedno okrążenie trwało dwanaście godzin. Mariner 9 miał pozostać na orbicie tak długo, aż sporządzi mapę całej planety. Mars przygotował niespodziankę – całą planetę ogarnęła potężna burza pyłowa. Pierwsze obrazy przesłane na Ziemię były całkowicie pozbawione wszelkich struktur.
Burza pyłowa trwała do końca roku. Gdy zasłona pyłu częściowo opadła, uczeni nadzorujący pracę sondy ze zdziwieniem dostrzegli cztery ciemne plamy. Nikt nie spodziewał się czegokolwiek poza ogromnymi kraterami, a te ciemne struktury musiały mieć wysokość wielu kilometrów. W miarę jak mijały kolejne dni, uczeni przecierali oczy ze zdumienia. Te ciemne plamy to niewątpliwie były szczyty wulkanów – z których każdy znacznie przewyższał największe ziemskie wulkany.
Największy wulkan w Układzie Słonecznym
Największy wulkan znajduje się tam, gdzie astronomowie od lat widzieli jasną plamkę, którą nazwali Nix Olympica (Śniegi Olimpu). Teraz nazwa została natychmiast zmieniona na Olympus Mons (Góra Olimpu). Olympus Mons zajął pierwsze miejsce na liście największych wulkanów Układu Słonecznego – wznosi się na wysokość 25 kilometrów ponad otaczającą go równinę. Pozostałe wulkany są niższe tylko o kilka kilometrów. Choć to odkrycie wydawało się niewiarygodne, to był dopiero początek. Gdy pył odsłonił część równikową planety, uczeni zobaczyli ogromny kanion – rozpadlinę szerokości 180 kilometrów, tak długą, że mogłaby przeciąć całe Stany Zjednoczone. Ten gigantyczny układ wąwozów nazwano Valles Marineris, na cześć sondy, która go odkryła, jest to największa struktura geologiczna na Marsie; powstała zapewne wtedy, gdy cztery duże wulkany na północnym wschodzie uniosły skorupę planety, powodując jednocześnie rozległe pęknięcie w pobliżu równika.
Olympus Mons
źródło: static.le-systeme-solaire.net
Kolejne obrazy, które zobaczyli geolodzy, wydawały się niewiarygodne. W przeciwieństwie do upstrzonej kraterami półkuli południowej, którą obserwowały poprzednie sondy z serii Mariner, na półkuli północnej prawie nie ma kraterów. Zamiast tego widać tam rozległe równiny utworzone przez zastygłą lawę, ślady lawin, dziwne, nieuporządkowane struktury, a nawet ogromne koryta wyryte przez potężne strumienie płynące podczas powodzi. Wprawdzie nigdzie nie było śladów kanałów Schiaparellego, ale Mars bynajmniej nie był nudny. W ciągu dziesięciu miesięcy Mariner 9 przesłał ponad 7000 obrazów, które złożyły się na pierwszy atlas czerwonej planety.
Naukowa zagadka
Teraz uczeni musieli wyjaśnić, w jaki sposób na planecie tak małej, jak Mars mogły powstać tak wielkie wulkany, jak Olympus Mons i jego trzej towarzysze. Wydawało się dziwne, że na planecie dwa razy mniejszej od Ziemi, której wnętrze nigdy nie było tak gorące, wybuchy lawy doprowadziły do powstania gór trzy razy większych od największych gór na naszej planecie. Gdy uczeni znaleźli odpowiedź, dowiedzieli się czegoś fascynującego o wewnętrznej strukturze Marsa.
Jak to się dzieje, że sondy kosmiczne nie błądzą?
Bez tych robotów penetrujących głębiny kosmosu Układ Słoneczny byłby dla nas zbiorem kilku poruszających się punktów światła na nocnym niebie. Jak wygląda sonda kosmiczna podczas lotu? Jak wykonuje wszystkie zadania i jak przesyła informację z tak ogromnej odległości?Olympus Mons jest tak duży, ponieważ długo rósł: powiększał się przez dwa lub trzy miliardy lat. Cztery gigantyczne wulkany na Marsie powstały – podobnie jak Hawaje – z powodu gorącego pióropusza pod skorupą. Z jakiegoś powodu, którego nikt nie rozumie, niewielki obszar płaszcza pod skorupą ma wyższą temperaturę, gromadzi się tam gorąca lawa, która przebija skorupę. Na Ziemi ruch płyty tektonicznej powoduje, że wulkan może rosnąć co najwyżej przez kilka milionów lat, po czym odsuwa się od gorącego pióropusza. Właśnie dlatego Hawaje to cały łańcuch wulkanów, nie zaś jeden duży. Natomiast na Marsie nie ma żadnych śladów dryfu wulkanów. Olympus Mons siedzi nieruchomo na pióropuszu gorącej magmy od tak dawna, że urósł do obecnych rozmiarów; każdy kolejny wybuch zwiększa nieco jego wysokość. To tak jakby na Marsie wszystkie wyspy Hawajów zostały ustawione jedna na drugiej.
Było oczywiste, że na strukturę Marsa nie miała wpływu tektonika płyt. Skorupa Marsa jest zapewne tak gruba i zimna, że nie uległa spękaniu i stanowi grubą izolację cieplną, otaczającą gorące skały wewnątrz planety. Uczeni zaczęli rozumieć budowę Marsa. Mariner 9 dostarczył geologom zupełnie nowy obraz czerwonej planety – teraz było jasne, że w przeszłości wykazywała ona dużą aktywność geologiczną. Skoro jednak Mars nie zawsze był martwy, to może w sensie geologicznym wciąż żyje?
Już wkrótce kolejna część odkrywania Marsa.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!