Tęcza bez końca
Według jednej z legend na końcu tęczy znajduje się garniec złota. Być może już o tym słyszeliście. Nie warto jednak tracić czasu na jego poszukiwanie. Wszystko przez to, że koniec tęczy po prostu nie istnieje. W wyjaśnieniu tego zjawiska pomoże nam oczywiście nauka.
Musicie wiedzieć, że tęcze są w rzeczywistości okręgami, a przynajmniej przyjmowałyby taki kształt, gdyby nie przeszkadzający w tym horyzont. To właśnie on sprawia, że w efekcie tęcza wygląda, jakby miała swój początek i koniec. Nie jest to jednak nic więcej niż złudzenie optyczne, któremu ulega nasz zmysł wzroku. Całą tęczę można ujrzeć, odbywając podróż samolotem. Wtedy to okaże się, że zjawisko jest serią różnobarwnych, koncentrycznych okręgów, z cieniem samolotu znajdującym się w centrum.
Odkrycie rzeczywistego kształtu tęczy zawdzięczamy słynnemu, siedemnastowiecznemu, francuskiemu matematykowi i filozofowi Kartezjuszowi. Sposób, w jaki promienie światła, którego źródłem jest Słońce, są zakrzywione i ulegają odbijaniu z powrotem do obserwatora, Kartezjusz odkrył, używając szklanej kuli, którą wypełnił wodą. Stanowiła ona imitację kropli wody. Uczony stwierdził wtedy, iż promienie, które wychodzą z kropli, są załamane pod kątem 42 stopni. Precyzyjna miara zależy od długości fali, czyli od barwy światła. Dzięki temu odkryciu stało się jasne, dlaczego nie jesteśmy w stanie dojrzeć pionowej płaszczyzny kolorów. Promienie słoneczne odbite w tak rozmieszczonych kroplach możemy zobaczyć jedynie w powietrzu, światło trafia wtedy do naszych oczu pod prawidłowym kątem. Wszystkie promienie, które spełniają ten warunek, formują okręgi, którego częścią jest także tęcza.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!