Kosmiczny pogrzeb
Biznes związany ze śmiercią z całą pewnością nie jest martwy. Na rynku usług pogrzebowych można znaleźć coraz to więcej oryginalnych usług. W przeszłości zajmowaliśmy się, chociażby kamieniami szlachetnymi stworzonymi z prochów zmarłego. Po oprawieniu diamenty można nosić na palcu w formie pierścionka lub umieścić na łańcuszku jako zawieszkę. Wydaje nam się, że dzisiejszy temat jest nieco mniej makabryczny. Dotyczy bowiem wysyłania prochów zmarłej osoby w przestrzeń kosmiczną.
Prawdopodobnie pierwszy tego typu pogrzeb miał miejsce pod koniec lat 90. XX wieku. Dokładnie 21 kwietnia 1997 roku na orbitę zostały wystrzelone skremowane szczątki 24 osób. Wśród nich znalazły się prochy takich gwiazd jak twórcy serialu Star Trek Gene'a Roddenberry'ego i... inicjatora powstania ruchu hippisowskiego Timothy'ego Leary'ego. Do niecodziennego pochowku doszło także 31 lipca 1999 roku. Tego to dnia kapsułę z prochami doktora Eugene'a Shoemakera (to ten od komety Shoemakera-Leviego) wyniesiono w przestrzeń kosmiczną za pomocą sondy Lunar Prospector, a następnie wystrzelono w kierunku powierzchni Księżyca. Tym samym doktor był pierwszym człowiekiem w historii, który spoczął na Srebrnym Globie.
Przedsiębiorstwem zajmującym się organizowaniem i przeprowadzaniem „kosmicznych pogrzebów” jest Celestis. Okazuje się, że jest to obecnie bardzo intratny biznes. Jak wygląda cała procedura? Na początku firma przesypuje około 7 gramów prochów do małej kapsułki, następnie pakuje ją do niewielkiego kanistra i wysyła w kosmos. Do wyboru klient ma sporą liczbę lokalizacji. Prochy mogą zostać umieszczone na powierzchni Księżyca (ceny zaczynają się od 12,5 tys. dolarów), orbicie Ziemi (od 4,9 tys. dolarów) lub wysłane w daleki kosmos (od 12,5 tys. dolarów). Wśród dodatkowych usług można znaleźć zapisanie na kapsule własnego przesłania, zorganizowanie stypy, odprawienie obrządku przed startem i nagranie pogrzebu.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!