Wyścigi tych zwierząt były sportem narodowym w Belgii
Wyścigi zwierząt to nic nadzwyczajnego. Większość osób zetknęła się z wyścigami psów lub koni ujeżdżanych przez dżokejów. Znany jest także wyścig szczurów, chociaż tego nie należy traktować dosłownie. Z bardziej egzotycznej rywalizacji można wymienić rywalizację… ślimaków. Wyścigi pewnych czworonogów były w przeszłości sportem narodowym w Belgii. O jakich zwierzakach mowa?
W XIX wieku ogromnym zainteresowaniem Belgów cieszyła się rywalizacja między kotami. Zwierzęta były transportowane w workach lub koszach na obrzeża miasta (około 4 kilometrów od miejsca zamieszkania) i tam w momencie wybicia konkretnej godziny (najczęściej północy) wypuszczane na wolność. Każdy z nich posiadał swój numer startowy. Wygrywał ten kot, który jako pierwszy zdołał powrócić do domu swojego właściciela. Wyścigi odbywały się na wyznaczonej trasie, ale nie na zamkniętym torze, co powodowało, że część zwierząt po prostu zbaczała z zaimprowizowanego toru wyścigu.
Dziwaczna i niepokojąca historia kangurzego boksu
Jeśli braliście udział w jakimkolwiek australijskim wydarzeniu sportowym, istnieje duża szansa, że widzieliście kangura w roli boksera. Jego wizerunek jest umieszczany na flagach, które powiewają wśród kibicującego tłumu.W mieście Liège tego typu rywalizacja odbywała się każdego roku i wpisywała w program obchodów karnawału. Do udziału w konkursie było zgłaszanych wiele kotów. Z historycznych zapisków dowiadujemy się, że w Belœil, w pobliżu Bon-Secours rywalizowało aż 75 zwierząt. Właściciel tego, który najszybciej odnalazł drogę do domu, otrzymywał nagrodę. Jaką? Ta zmieniała się i raz była to szynka, a czasami łyżka lub filiżanka do kawy wykonana z najprawdziwszego srebra. Świadczy to tylko o tym, jak poważnie były traktowane wyścigi kotów. Te w przeciwieństwie do innego popularnego w Belgii sportu z udziałem zwierząt, walk kogutów, były legalne.
Niestety często dochodziło do okrucieństwa, bo z całą pewnością tak można określić wypuszczenie ślepego kota z dala od jego domu w zimową mroźną noc. Nawet zdrowe zwierzęta miały nierzadko problem z dotarciem do właściciela i albo wracały do niego całkowicie wyczerpane, albo nie wracały wcale.
Brak komentarzy do artykułu - Twój może być pierwszy!